W niedzielę postanowiliśmy dla odmiany zafundować synowi
seans w dawnym stylu. Odwiedziliśmy Małe Kino Kalimba przy Placu Wilsona. Ze
starego rzutnika wyświetlana była bajka „Doktor Dolittle i jego zwierzęta”. W międzyczasie dzieci miały też zajęcia
plastyczne, robiły zwierzątka z papieru.
Ja z mężem i córką chcieliśmy usiąść wygodnie i czekając na
koniec zajęć wypić spokojnie kawę podgryzając coś słodkiego. Z tym spokojem
jednak nie było tak różowo. Kawiarnia Kalimba robi dobre wrażenie: jest
kolorowo, jest sporo zabawek (momentami trudno rozróżnić które są do zabawy,
które do kupienia...), są wygodne fotele. Jednak zdecydowanie nie jest to
miejsce na dłuższe posiedzenie, ale tylko na szybką kawę, bo ludzi jest pełno,
a przestrzeni brak. Ciężko poruszać się z wózkiem, a przecież ma to być miejsce
przyjazne rodzicom i ich pociechom. Generalnie wrażenia mamy mieszane. Moim
zdaniem brakuje tam po prostu miejsca na prowadzenie jeszcze zajęć dodatkowych:
takich jak kino czy spotkania z książką. Choć muszę przyznać, że np. pomysł z
rzutnikiem jest naprawdę dobry.
Tak czy inaczej być może wrócimy tam jeszcze by odsapnąć po
zabawie na placu zabaw czy po długim spacerze. Bo jest jeden niezaprzeczalny
plus Kalimby: fantastyczna lokalizacja!
Jeśli chodzi o sklep Kalimba to spodobały nam się takturowe
zabawki: można samemu zlożyć samolot czy też zbudować całe miasto z tektury.
Myślę że takie miasto wkrótce zakupimy synowiJ
Podsumowując jak dla mnie Kalimba to dobre miejsce na szybką
kawę, zakupy. Raczej nie na dłuższe przesiadywanie. Jak to mówią: biznes musi
się kręcić.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz