Moje dzieci kochają książki. Lubią słuchać, oglądać,
wymyślać własne historie patrząc na obrazki. Jednak od kilku dni chodzi za mną
pragnienie żeby syn jak najszybciej nauczył się czytać sam. Ksiażki są coraz
dłuższe, moje gardło już troche szwankuje....:) Wieczorami na szczęście w
czytaniu wspiera mnie mąż.
Ostatnio przeczytaliśmy synkowi „Lato w dolinie Muminków”.
Wielkie było moje zdziwnienie, że już niespełna czterolatek słucha opowieści o
Muminkach z zaciekawieniem, czekając cierpliwie na kolejny rozdział, bo
czytaliśmy po 2,3 rozdziały. Ja osobiście Muminków raczej nigdy nie lubiłam,
były one głównym elementem poranków w kinie, gdy byłam jeszcze
maluchem. Książki o Muminkach chyba nigdy nie czytałam gdy byłam dzieckiem, a
muszę przyznać, że czyta się ją z dużo większą przyjemnością niż ogląda bajkę.
A co czytać maluchowi, który niedawno skończył rok? U nas
sprawdza się Jan Brzechwa, Julian Tuwim, czasem też wierszyki innych
autorów. Najbardziej lubię książeczki, które zawierają tylko jeden wierszyk i
całe mnóstwo kolorowych obrazków. Mają tekturowe, twarde strony, takie, które
trudno zniszczyć wszędobylskim rączkom malucha. Czytamy z córeczką 2 książeczki
każdego wieczoru. Zawsze kilka leży sobie na stoliczku przy łóżeczku, tak
by malutka mogła sama swobodnie sięgnąć po książeczkę gdy ma na to ochotę. Okazuję
się, że codziennie rano zanim się obudzimy, córcia analizuje po kolei obrazki opowiadając sobie
historie swoim słodkim dzidziusiowym głosikiemJ A pomyśleć, że gdy nie
miałam dzieci myślałam sobie: po co marnować całą książkę na jeden wiersz,
przecież dużo lepiej kupić pięknie wydany zbiór wierszy Brzechwy. Teraz mamy
tych książeczek całe mnóstwo. Syn również nadal chętnie do nich wraca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz