środa, 4 lipca 2012

Park bródnowski


Ostatnio dość często zabieram tu moje dzieciaki.  Park jest dość przyjemny, jest sporo alejek, gdzie można pojeździć na hulajnodze czy rolkach. Czystość wody w stawikach pozostawiała wiele do życzenia, ale widziałam że ostatnio wody nie było i chyba planowane było wielkie sprzątanie tego co sie pod wodą kryło, więc mam nadzieję, że w tym tygodniu zobaczymy już kaczki pływające w przyjemniejszym otoczeniu.

Place zabaw w parku są dwa- jeden dla mniejszych dzieci: stary, drewniany, ale zacieniony więc to jest plus gdy dzień jest upalny.
Drugi plac zabaw jest duży i nowy, w większości położony na matach gdzie wyrysowana jest mapa świata. Są tam dwie zjeżdzalnie i całe mnóstwo dziwnych „kręciołków’ służących do robienia różnego rodzaju wygibasów. Sprzęt ten w większości wydał mi się za pierwszym razem dziwny i trochę bez sensu, ale widzę że dzieciaki znajdują z łatwością jego zastosowanie. Są tu też boiska. Fajne są różnego rodzaju pajęczyny, trampolina i hamak, ale niestety leżą one na podłożu piaszczystym po którym po pierwsze ciężko się poruszać, a po drugie i to głównie mi przeszkadza: piasek jest niesamowicie brudny i nieprzyjemny!

Jak dla mnie park najlepszy jest  na spacery lub przejażdżkę rowerem czy hulajnogą. Można też wziąć kocyk i posiedzieć na jednej z polanek lub porzucać dyskiem.

piątek, 22 czerwca 2012

Opanować złość


Fajne, tanie i często używane przez nas zabawki to bańki mydlane i piłki różnych rozmiarów. Parę razy próbowałam sama sporządzić płyn do robienia baniek, ale zawsze okazywał się bardzo kiepski w porównaniu do baniek kupnych. Więc uzupełniamy zapasy co jakiś czas. Po bańki  wybraliśmy się wczoraj do sklepu. Synek chciał też skoczną piłeczkę, więc podeszłam z nim do szafki, gdzie było mnóstwo małych piłeczek. Wybrał sobie taki mały piłkowy globus. Chwyciłam ów globus w dłonie i tak przyszło mi do głowy, że może jakoś to wykorzystamJ

-Synu to taka specjalna piłka odstresowująca. Gdy jesteś bardzo zły to zamiast krzyczeć, kopać, bić, chwyć mocno piłeczkę i ściskajjjjjjjj......A gdy ja się zdenerwuję to pożyczysz mi ją, prawda?

Syn na to:

- Dobrze.....

Cieżko było wyczuć czy biurowe przeznaczenie piłki go przekonało.

Z bańkami i piłką podążyliśmy na pobliski plac zabaw.

Syn jest istotą niezmiernie towarzyską, wszędzie ma przyjaciół i przyjaciółki, więc i tym razem szybko znalazł kolegę.

Taką oto rozmowę usłyszałam, gdy kołysałam się na huśtawce trzymając na kolanach córeczkę.

-Wiesz, tam huśta się moja mama. A ja mam piłkę. Zobacz, to taka specjalna piłka. Jak się zezłościsz to musisz chwycić ją mocno i ściiiiiiskać.......

No tak, czyli moje nauki może nie poszły w lasJ




środa, 13 czerwca 2012

Pink Flamingo


Tuż przy Parku Szczęśliwickim znajduje się bardzo fajna restauracja. Jakieś dwa lata temu przeczytałam gdzieś recenzję na jej temat, zaliczano ją jako miejsce przyjazne rodzinom z dziećmi. Niedługo po tym postanowiliśmy ją odwiedzić.
Faktycznie dzieciaki czują się tam dobrze, jest ogródek zabaw, a co najważniejsze jest bogate menu dziecięce.
W Pink Flamingo dzięki ciekawemu wystrojowi można z łatwością poczuć atmosferę amerykańskiej knajpki.
W menu znajdziemy prawdziwego, pysznego burgera i przeróżne smakołyki z różnych zakątków Ameryki.

Poniżej strona www Pink Flamingo- można zerknąć do galerii:

Miejsce jest bardzo klimatyczne, nie jest zbyt duże, więc bezpieczniej jest zarezerwować stolik.
My stolika nie rezerwowaliśmy bo zjedliśmy tam wczesny lunch.  Ja zjadłam tortillę, chłopcy oczywiście burgeryJ


Park szczęśliwicki


Gdy zbliżały się drugie urodziny naszego synka długo zastanawialiśmy się nad prezentem. Spodobały nam się rowerki biegowe i postanowiliśmy pojechać, przymierzyć, sprawdzić jak nasz pierworodny będzie sobie z takim rowerkiem radził.

Wybraliśmy się tutaj:


Syn niestety nie chciał nawet dotknąć rowerku biegowego, a od razu „dorwał się” do hulajnogi. Dokładnie takiej jak ta:


Do dziś uważamy że ten prezent to rewelacja. Już myślimy o zakupie kolejnej hulajnogi, bo z tej powoli zaczyna wyrastać.

Nie oznacza to oczywiście, że nie polecam rowerków biegowych, ale nie ma co zmuszać dziecka jeśli coś mu wyraźnie nie pasuje. Nasz syn rowerka biegowego nie miał, kupiliśmy mu dopiero zwykły rowerek jak trochę podrósł.



Wróćmy jednak do tematu czyli parku na warszawskiej Ochocie, do którego wybraliśmy się dzisiaj na spacer.

O hulajnodze wspomniałam, bo jest ulubionym sprzętem naszego syna, a do tego zajmuje mało miejsca i jest lekka, więc często zabieramy ją z nami na spacery. Park szczęśliwicki na takie jazdy jest doskonały, bo ścieżek tu nie brakuje.  Generalnie park jest ogromny i oferuje różne rodzaje rozrywki.

My wstąpiliśmy na lody do:  http://ciastkowo.pl/


Syn ku mojemu zdziwieniu poprosił o lody kibica. Tyle nasłuchał się o Euro, że szybko odnalazł biało – czerwone lody:)  

W parku jest kilka placów zabaw. Nie są może zbyt nowoczesne, a sprzęty są niezbyt wyszukane, ale dla dziecka stanowią na pewno fajną przerwę podczas spaceru.
Synowi najbardziej podoba się siłownia na świeżym powietrzu. Cwiczył tam zaciekle po swojemuJ  Jak już wypróbował wszystkie sprzęty i ruszyliśmy w dalszą wędrówkę to co chwilę zatrzymywali się z mężem, by wypróbować ustawione elementy ścieżki zdrowia.

Postanowiliśmy, że następnym razem wspólnie przyjedziemy do parku na wyprawę kajakiem po znajdujących się tu jeziorkach. Tym razem się nie udało, bo zaczęło powolutku kropić.

W parku w sezonie letnim otwarty jest basen odkryty, znajduje się tu również całoroczny stok narciarski.



środa, 6 czerwca 2012

Puszcza

Postanowiliśmy dzieciom pokazać prawdziwą puszczę, dziką, pełną zwalonych pni, przemykających zwierząt, wabiącą soczystą zielenią i tajemniczością. Chyba tym razem nie wyszło zupełnie tak jak chcieliśmy:)
Wybraliśmy Puszczę Białowieską, w której zresztą byłam już trzeci raz.


Najpierw postanowiliśmy odbyć krótką wycieczkę do Miejsca Mocy. Jak głosi legenda jest to jedno z miejsc, które ma magiczne właściowości. W takich miejscach podobno ludzie odczuwają przypływ pozytywnej energii.

Kamienne kręgi tego typu odwiedzaliśmy kiedyś z synkiem jak był jeszcze kilkumiesięcznym maluchem. Było to na Kaszubach w miejscowości Węsiory. Miejsce naprawdę urokliwe, w przyjemnym lasku nad jeziorkiem.

Odnalazłam swoje zdjęcia z 2009 roku:





Białowieckich kręgów nigdy wcześniej nie widziałam ( właściwie jest to jeden kamienny krąg) i przyznam szczerze troche mnie zawiodły, miejsce było dużo mniej przyjemne niż to na Kaszubach. Wśród drzew i dość bujnej roślinności była tablica, jakaś konstrukcja drewniana i tylko kilka głazów.

Tutaj krótki opis, który znalazłam w internecie:




Podobno wrażliwi ludzie denerwują się w takich miejscach, może dlatego córeczka zaczęła marudzić, a może było to spowodowane tysiącem latających i gryzących owadów (mimo użycia środka odstraszającego).



Odwiedziliśmy też rezerwat pokazowy żubrów. Same żubry większość czasu spędziły w oddali próbując ukryć się przed rażącym słońcem. Jednak dzieciakom spodobały się inne zwierzęta jak np. wielki łoś mieszkający przy stawie gdzie kumkało sobie radośnie mnóstwo żab.

Był też czas na pamiątki, przed bramą rezerwatu ustawione są stragany. Dla córci nic ciekawego nie znalazłam, ale synek wybrał sobie swój pierwszy łuk, który dumnie nosił wszędzie przez kolejny tydzieńJ





Polecam też miejscowość Budy ze skansenem i uroczymi kolorowymi chatkami.


Planowaliśmy zjeść tam obiad, ale niestety natknęliśmy się na coś w rodzaju festynu i czekanie na wolne miejsce zajęłoby duuuużo czasu. Tym razem musiały nam wystarczyć kanapki.




Generalnie jednak Puszczę Białowieską wolę zimą. Jak dla mnie nabiera wtedy prawdziwego uroku i spacer jest bardzo przyjemny, a zwierzęta w rezerwacie nie próbują się na każdym kroku ukryć przed palącym słońcem.



Tak czy inaczej postanowiliśmy, że jak dzieciaki trochę podrosną przyjedziemy tu jeszcze aby zabrać je na wyprawę leśną kolejką wąskotorową i odwiedzić muzeum przyrodniczo- leśne w Białowieży. Myślę, że dla starszych dzieci będzie to fajna rozrywkaJ

piątek, 1 czerwca 2012

Powiedzonka czterolatka


Syn poprosił mnie o przeczytanie bajki o nieładnej kaczce?! A tak! To przecież musi być Brzydkie kaczątkoJ



Spidermanokapeć jest tu:


Wie to każdy prawdziwy fan Spidermana!



Synku zjadłeś wszyskto?

-Tak, zobacz, tylko okruszki zostały

A co zostało? Cały środek pomidoraJ, który z okruszkami mi się nijak nie kojarzy.

czwartek, 31 maja 2012

Sympatyczne żuczki


Jeśli szukacie czegoś by oswoić swoje maluchy z językiem angielskim możecie wypróbować Baby beetles.
Zobaczyłam kiedyś ich piosenkę w Minimini i postanowiłam nie rozdrabniać się zamawiając dla syna od razu wszystkie cztery płyty. Wybór był trafny, ale o dziwno piosenki spodobały się też mojej niespełna rocznej wówczas córeczce. Nawet bardziej niż jej bratu.... Oprócz płyt DVD wszystkie piosenki są nagrane jeszcze na płyty CD, u nas ten zestaw leży w samochodzie, bo dzieciaki uwielbiają słuchać żuczkowe piosenki, syn coś nawet podśpiewuje.  Pewnie chodzi tu głównie o to, że piosenki śpiewają nie dorośli, a mali AnglicyJ

Jak już jesteśmy przy podróżach autem to ostatnio podczas spaceru syn zaskoczył mnie takim oto stwierdzeniem: „Mamo zobacz: trójkąt na niebie”. Zaczęłam sie rozglądać nie oczekując że zobaczę figurę geometryczną, a tutaj o dziwo na niebie chmury uformowały piękny trójkąt. O tej sytuacji przypomniałam sobie w aucie, gdy podróż trwała już niemałą chwilę. Postanowiłam pociągnąć temat pytając syna co tym razem widzi. Okazało się, że na niebie biegały pieski, była baba jaga, niemowlę w kołysce...:) Nawet nie zauważyliśmy jak dojechaliśmy do domu.